niedziela, 3 lipca 2016

"Kiedy odszedłeś" Jojo Moyes


"Gdy coś się kończy, coś nowego się zaczyna. 

Nie myśl o mnie za często... Po prostu żyj dobrze. Po prostu żyj. Tyle że Lou nie ma pojęcia, jak to zrobić. I trudno jej się dziwić.
A jednak Kiedy odszedłeś to nie tylko historia o podnoszeniu się po utracie miłości, lecz także inspirująca opowieść o nowych początkach. Pamiętając o obietnicy złożonej ukochanemu, Lou stara się znajdować nowe powody, dla których warto zaczekać na każdy kolejny dzień."

Recenzja zawiera SPOILERY dotyczące poprzedniej części.

W "Zanim się pojawiłeś" poznaliśmy dwoje bohaterów, którzy na swój sposób zostali doświadczeni przez życie. Will po niefortunnym wypadku został skazany na wózek inwalidzki, który zamknął przed nim wrota do kariery. Zamknął się wobec całego świata i nie miał zamiaru żyć. Lou została jego opiekunką, jednak jej miejsce w domu rodzinnym chłopaka znaczyło znacznie więcej. Młoda, ładna dziewczyna starała się przekonać Willa, że świat i życie czeka na niego z otwartymi rękami i to jego zadaniem jest przyjąć to, co mu oferują. Ich uczucia do siebie zaczęły się zmieniać, a oni oboje powoli odnajdywali sens w sobie nawzajem. Jednakże dla głównego bohatera podjęta wcześniej decyzja okazała się wyznacznikiem życiowym i nic ani nikt nie dał rady powstrzymać go przed nieuniknionym. Przed śmiercią. Od tej pory Lou próbuje żyć sama, stara się odnajdywać w nowej codzienności bez niego i szuka swojego miejsca, w którym będzie czuła się naprawdę dobrze i bezpiecznie. Po tak znaczącej utracie dziewczyna również ma spory problem aby otworzyć się na innych ludzi i na nowe doświadczenia. Wszystko dzieje się stopniowo, a Lou poznaje inne zakamarki świata. Czy będzie w stanie pokochać kogo innego tak, jak kochała Willa? Czy da radę żyć sama i nie wspominać ciągle swojej dawnej miłości? Na jej drodze czekają sprawy, których w ogóle się nie spodziewa. 

"Jak ona mogłaby pojąć, że jego utrata była dla mnie czymś takim, jakby ktoś przestrzelił mnie na wylot, zostawiając otwartą dziurę, ciągle boleśnie przypominającą mi o braku, którego nigdy nie uda mi się wypełnić?"

Śmierć Willa dosadnie dotknęła nie tylko Lou, lecz pogrążyła całą jego rodzinę w smutku i beznadziei. Jego rodzice nie potrafią ułożyć swojej codzienności tak, aby stali się szczęśliwi. Każde z nich na swój sposób radzi sobie ze śmiercią swojego dziecka, radząc się i szukając pomocy w różnych ramionach. Mimo wszystko ostatnimi czasy to właśnie Lou była z nim najbliżej i w ciągu pół roku zdążyła poznać go lepiej niż jego najbliższa rodzina. Znaleźli swój wspólny, jedyny i niepowtarzalny język, który rozumieli tylko oni. Byli w stanie dzielić się ze sobą dosłownie wszystkim, a ich codzienność dzięki temu nabrała kolorowych barw. Piękna historia nie może jednak skończyć się za dobrze i po Willu pozostał jedynie smutek i cudowne wspomnienia. W "Kiedy odszedłeś" czytelnik może śledzić dalsze poczynania zarówno ukochanej mężczyzny, jak i rodziny oraz przyjaciół, których dotknęła strata.

"Kochałam mężczyznę, który otworzył przede mną cały świat, ale sam nie kochał mnie na tyle, aby w nim zostać."

"Kiedy odszedłeś" to opowieść o ludziach, którzy podnoszą się po utracie bliskiej osoby. Szukają swojego miejsca i sensu w życiu, biegną za każdym najmniejszym promykiem, który zwiastuje im lepsze jutro. Jednakże nie każdy z nich potrafi poradzić sobie z odmienną codziennością i nawet drobna czynność jest w stanie doprowadzić ich do łez. Lou oraz rodzina Willa jest zaskoczona przez los i ma okazję przeżyć coś, co nigdy im się nawet nie śniło. Pomimo, że wywołuje to w nich niemały szok, ich życie jest w stanie powoli brnąć ku lepszemu. Jednak czy Lou na pewno potrafi poradzić sobie z nową rzeczywistością i znajomościami? 

"Zanim się pojawiłeś" skradło moje serce już od pierwszych stron i historia już od dawna obecna jest w mojej podświadomości. Za każdym razem wspominam ją niesamowicie mile, wzruszająco oraz niepowtarzalnie. Po kontynuacji spodziewałam się nieco więcej, jednak  nie mogę stwierdzić, że mi się nie podobała. Styl autorki w dalszym ciągu jest lekki i bardzo przyjemny w czytaniu, a powieść dostarcza czytelnikowi wiele zabawnych i komicznych momentów. Miło było poznać dalsze losy bohaterów, ich zmagania z nowym życiem i utratą Willa. Książka była ciekawa, jednak nie wciągnęła mnie tak bardzo jak część pierwsza i nie przyniosła mi tak wielu emocji. 

Tytuł: Kiedy odszedłeś
Autor: Jojo Moyes
Wydawca: Między Słowami
Miejsce wydania: Kraków
Data wydania: 6.06.2016
Liczba stron: 495
Moja ocena: 7/10

Za egzemplarz recenzencki bardzo dziękuję Wydawnictwu Znak.

Livingbooksx

18 komentarzy:

  1. Pierwszy tom bardzo mi się podobał. Jestem ogromnie ciekawa tego. W sumie nie wiem za bardzo czego się po nim spodziewać, ale liczę na zaskoczenie.
    Pozdrawiam
    http://monicas-reviews.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Z jednej strony bardzo chcę ją przeczytać, a z drugiej boję się rozczarowania.

    http://czytam-ogladam-recenzuje.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam jedynie film i czuję się po nim trochę rozczarowana. Owszem, zapewne sięgnę po książkowy pierwowzór, ale kontynuacja? Chyba sobie podaruję.

    Pozdrawiam,
    http://faaantasyworld.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam zaległości jeszcze jeżeli chodzi o pierwszy tom :) Także najpierw pierwsza część a później jeżeli okaże się tak dobra jak jej recenzję sięgnę po kontynuację :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo , bardzo chcę przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jeszcze nie czytałam pierwszego tomu 'Zanim się pojawiłeś' i muszę się szybko za niego zabrać ;)

    Pozdrawiam cię z całego serduszka i zapraszam do mnie na 'Książkowe Nawyki Tag - Special na 5000 wyświetleń! GOŚĆ SPECJALNY!' :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czuję, że przy obu częściach będę ryczeć ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Po pierwszym tomie miałam niezłego kaca książkowego, nie potrafiłam wyrzucić z myśli tego, co się stało w zakończeniu. Mam na półce tę książkę, więc w najbliższym czasie ją przeczytam, jestem ciekawa, czy też stwierdzę, że nie jest tak dobra jak pierwsza część :)
    https://julianabookworm.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeszcze nie miałam okazji przeczytać pierwszej części, a tu już czeka druga. Koniecznie muszę je przeczytać, bo tyle pozytywnych recenzji już słyszałam... nie mogę się doczekać.

    Kasia
    ebookowe-recenzje.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja póki co mam w planach pierwszą część. Czuję, że się nie zawiodę.

    OdpowiedzUsuń
  11. Mnie ta książka również trochę rozczarowała, ale ogólnie była bardzo sympatyczna. Jednak tragicznie wręcz brakowało mi w niej Willa...

    OdpowiedzUsuń
  12. Pierwszy tom był, jak dla mnie, bez szału, wiec nie sądzę, abym przekonała się do kontynuacji.
    Pozdrawiam.
    nie-poczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  13. Pierwszy tom był świetny, ale jakoś nie ciągnie mnie do kontynuacji. Dla mnie historia skończyła się na pierwszym tomie i nie ciekawi mnie co dalej dzieje się z Lou.
    Pozdrawiam! ❤
    houseofreaders.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. Zgadzam się z tobą w 100 procentach! Książka jest fenomenalna. Była dla mnie istną emocjonalną kolejką górską. Płakałam, a a przemian wybuchałam śmiechem! Kocham Twórczość Tej Autorki! <3
    Jak chcesz zobaczyć moją recenzję to zapraszam <3
    http://miloscwieleznaczen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. Ach jeszcze nie czytałam pierwszej części a co dopiero drugiej. Jestem bardzo zaintrygowana, ale w BookAThonie akurat czytam 1 część zobaczymy co to będzie, a potem zabiorę się za drugą część :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Tak wszyscy polecają te powieści, że naprawdę rozważam sięgnięcie po pierwszy tom.

    Moje własne miejsce na Ziemi - miye.eu

    OdpowiedzUsuń
  17. Po Zanim się pojawiłeś miałam kaca jak stąd do Maroko, historia fenomenalna a styl pisania Moyes lekki i z humorem, jednak kontynuacja... Wydaje mi się niepotrzebna, taka dopisana na siłę. Dlatego chyba ją sobie daruję ;)
    Pozdrawiam ciepło

    https://doinnego.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  18. Czytałam i nie podobała mi się kontynuacja dalszych losów Lou. Pierwsza bardzo mi się podobała i po tej tym bardziej czułam się rozczarowana.

    OdpowiedzUsuń